Dwa dni obozu sztuk walki (BJJ No Gi & Gi, MMA) i przygotowanie motoryczne w Zakopanem za Nami! Kiedy to zleciało? Nie wiemy. Co się wydarzyło? Już opowiadam...
Poniedziałek 08.08
W pierwszy dzień obozu większość ekipy, była w ośrodku już koło godziny 10:00 co pozwoliło nam dodać jednostkę treningową BJJ i rozprostować kości po podróży do Zakopanego. Na macie trener Tomasz Skórkowski zaserwował Nam dużo rozciągania i delikatne drille bjj bez kimon. W międzyczasie dojeżdżała reszta ekipy, która wpadła prosto na pyszny obiadek, po którym mieli siłę na rozpakowanie bagaży i rozlokowanie w pokojach.
Oczywiście tego dnia mieliśmy zaplanowane wejście na Nosal 1206 m.n.p.m. z którym świetnie sobie poradziła cała ekipa! Podczas zejścia odkryliśmy alternatywne trasy, które doprowadziły nas do innej części Zakopanego ;) Nigdy nie wiesz co wydarzy się na trasie...
Po kolacji byliśmy umówieni na spotkanie organizacyjne, które pozwoliło ustalić plany na najbliższe dni, jakie treningi jiu jitsu, bjj, ogólnorozwojowe, wycieczki, wyjścia i atrakcje, a co najważniejsze, odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania wyjazdu..."Ola, na którą ...(obiad, kolacja, śniadanie, zbiórka, wycieczka")* *wybierz co chcesz...zostały chociaż trochę rozwiane. ;)
Wtorek 09.08
Ten dzień niektórzy z nas rozpoczęli bardzo wcześnie. Nasi trenerzy w składzie : Tomasz Skórkowski oraz Paweł Wadas zarządzili zbiórkę na godzinę 6:00. Z opowieści wiem, że trener Sqra był na czas, to górskie powietrze zmienia człowieka. Co tak wcześnie wyrwało ich z łóżek? Mała górska przebieżka... Wielka Krokiew -> Giewont 1894 m.n.p.m. -> Kopa Kondracka 2005 m.n.p.m. -> Kasprowy Wierch 1987 m.n.p.m. Z relacji śmiałków słyszałam, że piękna wycieczka. Wszyscy wrócili lekko dojechani, ale zadowoleni.
Co robiłam w tym czasie ja i moja mniej wprawiona grupa? Zjedliśmy śniadanko i wyruszyliśmy podbijać Gubałówkę 1126 m.n.p.m. Oczywiście zrobiliśmy to w swoim stylu i urządziliśmy sobie mały wyścig czarnym szlakiem na szczyt.
Chyba nie sądzicie, że to wszystko co zdążyliśmy dziś zrobić? Był jeszcze mały turniej karciany, obozowe życie "offline", pizza na kolację i trening BJJ w kimonach. I tak płynie żyćko podczas bjj camp...
Teraz grzecznie idziemy spać (przynajmniej mam taką nadzieję).
Pozdrawiam,
Trenerka Ola